Nie, to nie będzie tekst o podstawach winiarstwa, ani
elementarz młodego winemakera. To bardziej mroczna wizja świata, która
kilkanaście lat temu popularyzowana była przez Amerykanów.
Chardonnay to bez dwóch zdań jeden z najbardziej
popularnych szczepów winogron na świecie. Każda historia ma swój początek- ta
zaczyna się we francuskiej Burgundii. To stamtąd pochodzą najbardziej pożądane
i najdroższe wina. Chardonnay to również jedna z trzech podstawowych odmian wchodzących
w skład szampańskiego kupażu oraz jedyny składnik prestiżowego szampana blanc
de blancs.
W pewnym momencie winogrono to trafiło również do
Kalifornii, gdzie stało się najważniejszą białą odmianą. Początkowo Amerykanie
bezgranicznie zakochali się w chardonnay, jednak po pewnym czasie uczucie
zaczęło wygasać…
Kilkanaście lat temu w Stanach Zjednoczonych
popularność win ze szczepu chardonnay była niesamowita. Chardonnay gościło
niemal na każdym stole i w każdym domu. Wydawało się, że inny świat nie istnieje.
Proces ten zaczął się w połowie lat siedemdziesiątych
ubiegłego wieku. 24
maja 1976 roku kilku kalifornijskich winiarzy zaledwie w parę chwil zostało
gwiazdami światowego winiarstwa.
Stało się tak za sprawą degustacji paryskiej, w której wybitni francuscy znawcy
win porównywali francuskie trunki z Bordeaux i Burgundii z tymi z Kalifornii.
Wyniki degustacji okazały się prawdziwą niespodzianką. Wśród win czerwonych
cabernety z Napa zostawiły w pokonanym polu najlepsze bordoskie wina klasy grand crus, zaś kalifornijskie Château Montelena Chardonnay rocznik 1973
wyszło zwycięsko z konfrontacji z białymi burgundami.
Bez
wątpienia dla amerykańskich winiarzy był to powód do dumy i dodatkowy bodziec do
zwiększenia produkcji win z tego szczepu.
Sukces
chardonnay za oceanem nie trwał jednak wiecznie. Konsumenci i miłośnicy wina
zmęczeni bezustannym proponowaniem im win z tej odmiany, zaczęli się w końcu
buntować. Wtedy to powstał społeczny ruch ABC -
anything but chardonnay. Wszystko, byle nie chardonnay miało przekonać
miłośników wina, że życie poza chardonnay jednak istnieje i warto próbować
nowości. Tak naprawdę próbować wszystkiego oprócz win z tego szczepu.
Ja jeśli
miałbym wybrać jeden, jedyny biały szczep winogron, który miałby być uprawiany
na naszej planecie, to bez wahania wybrałbym właśnie chardonnay. Kocham go za
jego plastyczność i uniwersalność. Życie bez szampana, beczkowanego białego burgunda,
czy eleganckiego Chablis byłoby niezwykle smutne. Mam nadzieję, że mroczny scenariusz
świata bez chardonnay nigdy się nie ziści.
Autor: Tomasz Potrzebowski, blog Z PASJI DO WINA