Lato
to taki czas, kiedy grille rozpalone są już do czerwoności, a przeróżne rodzaje
mięska skwierczą na rusztach. W tak pięknych okolicznościach przyrody warto
chwil kilka poświęcić selekcji wina do tych wszystkich pyszności. Sprawa wydaje
się dość oczywista, gdyż do czerwonego mięsa – bo o nim będę dziś pisał, w
zasadzie nie wypada podać nic innego niż czerwone wino. W zasadzie to
stwierdzenie mogło by wyczerpać temat, jednak jest tak wiele
różnych kawałków i tak wiele sposobów
przygotowania steków, że bez dwóch zdań warto głęboko zanurzyć się w niuanse.
Poniżej
przedstawiam moje ulubione kawałki wołowiny i dobrane do nich wina:
Polędwica
wołowa to najdelikatniejszy i najbardziej wyrafinowany kawałek mięsa. Ten
kulinarny Rolls-Royce jest kruchy i cudownie aromatyczny, więc nie można zepsuć
go poprzez dobranie zbyt intensywnego wina. Ja do takiego mięsa mam
zarezerwowaną specjalną butelkę. Portugalska Chryseia z doliny Douro, stworzona
przez magików od Bruno Pratsa i rodziny Symington, to mój wielki faworyt.
Równie dobrym rozwiązaniem będzie eleganckie Bordeaux – oba tak wyrafinowane
produkty muszą do siebie pasować.
Ribeye,
czyli stek z centralnej części antrykotu. Ma piękną marmurkowatą strukturę i
niezwykle bogaty smak. Uwielbiam! Dość wysoka zawartość tłuszczu i zwarta
struktura mięsa wymaga wina o solidnych taninach i wyraźnej kwasowości. W taką
charakterystykę doskonale wpisuje się Cabernet Sauvignon. Zatem wino z tego
szczepu szczerze polecam. Lewy brzeg Bordeaux, Supertoscan lub Kalifornia to
zawsze świetne kierunki.
T-bone
to król steków, uwielbiany przez fanów wołowiny. Swoją nazwę zawdzięcza charakterystycznej
kości w kształcie litery T, która dzieli steka na dwie nierówne części - mniejsza
część to polędwica, a większa to rostbef. Ten legendarny kawałek mięsa
zasługuje na wielkie wino.
W tym przypadku moim ulubionym wyborem są wina ze szczepu Nebbiolo. Fratelli
Alessandria Langhe Nebbiolo lub nieco potężniejsze La Spinetta Langhe Nebbiolo
będą pasowały idealnie. Najlepsze połączenie powstanie jednak, gdy na stole
pojawi się Barolo lub Barbaresco. Niebo w gębie.
Na koniec zostawiłem długo pieczony i wędzony mostek wołowy. Nie jest to oczywiście klasyczny stek, ale warto zwrócić na niego uwagę. Doskonale smakuje z australijskim Shirazem. Lekko dymny, delikatnie ziołowy i mocno owocowy styl wina będzie doskonale komponował się z tym kawałkiem wołowiny. Warto również spróbować z musującą wersją Shiraza – świetne wrażenia gwarantowane.
Autor: Tomasz Potrzebowski, blog Z PASJI DO WINA